Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | proza |
Data dodania | 2016-12-10 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 14335 |

Obserwując pewnego człowieka, zastanawiam się, jak wygląda ostatnie stadium alkoholizmu. Owym człowiekiem jest mężczyzna w wieku około pięćdziesięciu lat, o twarzy typowego żula, jakich widuje się z puszką piwa lub butelką wina marki „wino” pod osiedlowymi sklepikami. Nie zdarzyło się jeszcze, abym widział go w stanie trzeźwości. Śmiem twierdzić, że u tego osobnika taki stan jest już niemożliwy do osiągnięcia.
Ale do rzeczy, w końcu nie zamierzam opisywać jego wyglądu, a jego zachowanie. Czy niekończący się stan upojenia i nieodparta potrzeba jego podtrzymywania bądź nawet pogłębiania do granic wytrzymałości ludzkiego organizmu, jest już objawem ostatecznej degeneracji? Czy może jeszcze trwającym etapem przejściowym pomiędzy alkoholikiem a degeneratem? Czy permanentny brak dbania o higienę, a mam tu na myśli ten moment, w którym należałoby brud zeskrobywać niczym lód z szyb samochodowych, jest już tym stanem? Bo jedyne „umycie” się to polewanie zimną wodą ze szlauchu, ewentualnie siłowe, absolutnie wbrew woli delikwenta, wrzucenie do basenu.
Czy robienie pod siebie i to dosłowne, kiedy „zawory” puszczają, a człowiek leży za przeproszeniem we własnym gównie na zaszczanym materacu? Kiedy uparcie twierdzi, że budzą go o piątej rano i każą pić wódkę. Ale absolutnie i nigdy w życiu, on nie chciał pić, ale go zmuszali to i pił. Cóż wódkę trzeba w gardło lać. Napełniony kieliszek, delikwent nie chce, to się mówi, że wódka do zlewu, „gdzie do zlewu!” i chlup w dziób. Rzeczywiście zmuszają go do picia. Chwalenie się, że przed siódmą rano, że trzy czwarte poszło, a do tego ten uśmiech i niemalże triumf wymalowany na twarzy. Duma, że dał radę, że żadna ilość mu niestraszna.
Tak więc, drogi czytelniku, czy uważasz, że to już ten moment? A może chwila, w której stał się degeneratem już dawno minęła? Niezauważalnie wręcz, a na „ratunek” (odcięcie od procentów), już za późno.
No cóż [...]
Objawy: permanentny stan pijaństwa.
Diagnoza: alkoholik czystej krwi procentowej.
„Niech żyje” zanik krwi w alkoholu. Na zdrowie!
ICD-10, F-10.2.
DSM-IV (303.90, 305.00, 303.00, 291.81, 291.9)
Leo
Alkohol,narkotyki,są wynikiem niemocy,braku zainteresowania tym człowiekiem,brakiem podlozenia mu innego zajęcia,brakiem milosci,brakiem spędzania z nim czasu.
To jest skutek przyczynowy.
A chcieć to nie zawsze móc.
Narkotyki w sklepie-nie chce,ale muszę.Papierosy w sklepie-nie chcę,ale muszę.Matka rodzi dziecko-jeje choroba-uzależnienie,nie pozwolo jej na rzucenie palenia.Te choroby są niestety wynikiem ZANIEDBAN w rodzinie,i winą po rodzicach.
oceny: bezbłędne / znakomite
Alkoholizm to potęga, z którą nikt nigdy nie wygrał. Wojna na wykrwawienie.
Tekst o typowych żulach, jak napisałeś, ale sa tez eleganccy alkoholicy.
"Czy może jeszcze trwającym etapem przejściowym pomiędzy alkoholikiem a degeneratem? Czy permanentny brak dbania o higienę, a mam tu na myśli ten moment, w którym należałoby brud zeskrobywać niczym lód z szyb samochodowych, jest już tym stanem? Bo jedyne „umycie” się to polewanie zimną wodą ze szlauchu, ewentualnie siłowe, absolutnie wbrew woli delikwenta, wrzucenie do basenu.
Czy robienie pod siebie i to dosłowne, kiedy „zawory" puszczają..."
Kiedyś , na pogotowiu, byłam świadkiem sceny - przez chwil parę, jak to, właśnie przy pomocy szlauchu, czyszczono, wrzeszczącego jak potępieniec, człowieka, który był dosłownie zżerany przez larwy robactwa i toż robactwo.
Dobry tekst. Bajka 37
pomyślałam sobie: kur8a, jaki ten człowiek szcześliwy... dla patrzactch z boku to dramat, ale on miał swoje niebo
A znawcy...
A porządne...
A wspomnienia...
A rady...
A zastanawiać się...
A terapeuci...
O rany :)))
Jest takie określenie - "chodzić w bryczesach" - o tych, co się poszczali w spodnie i tak spacerują.
Malowniczy są. Ale niesmaczni.